Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Zamknij

Czyta Karol Strasburger

W kolejnej odsłonie „CZYTANIA Z 7SIÓDEMKĄ” usłyszymy dwa fragmenty powieści, która bez wątpienia dla kaliszan jest tak bliska, że gdyby ustanowiono Kaliskiego Nobla Literackiego, to w pierwszej kolejności wypadłoby na pewno na „Noce i dnie”. Powieść Marii Dąbrowskiej to klasyka z górnej półki, podobnie zresztą jak jej ekranizacja w reżyserii Jerzego Antczaka, w której mogliśmy zobaczyć wybitne kreacje aktorskie, takie jak Jadwiga Barańska, Jerzy Bińczycki, czy nasz gość specjalny – pan Karol Strasburger. Aktora na zaproszenie Kaliskiego Towarzystwa Tenisowego gościliśmy w ubiegłym roku w Kaliszu i podczas rozmów (oczywiście między rozgrywkami tenisowymi) nie obyło się bez nawiązania do roli Toliboskiego oraz Dąbrowskiej, jej powieści i związków z Kaliszem.

„W życiu bywają noce i bywają dni powszednie, a czasem bywają też niedziele.
I dzisiaj zdaje mi się, że jest właśnie niedziela.”

Maria Dąbrowska, „Noce i dnie”

Pan Karol wspominał m.in. o kulisach powstania jednej z najsłynniejszych, miłosnych scen polskiego filmu, która jak dowiedzieliśmy się, to właściwie mogła w ogóle nie powstać. Aktor reaguje dzisiaj z sentymentem i uśmiechem, a 45 lat temu nie było to takie śmieszne, kiedy okazało się, że jak doszło do nagrywania tego ujęcia, to nenufary w zaplanowanym miejscu dawno już przekwitły. Na szczęście odnaleziono inne, również urocze miejsce, ale w związku z tym cała ekipa, sprzęt, nowi statyści i wszystko inne musiało się tam ewakuować. Samo ujęcie Józefa Toliboskiego, który wchodzi w białym garniturze do błotnistego stawu i zrywa nenufary dla Barbary, nie należało też do scen łatwych. Kręcono ją w pięciu dublach, buty za każdym razem grzęzły w błocie, aktor miał na sobie wodery, gdyż kąsały pijawki, a do każdej powtórki długo mył się i zakładał nowy garnitur, a kwiaty musiano dowozić z innych stawów. Czy mimo wszystko nie było warto? Do dzisiaj scena zrywania nenufarów robi wrażenie i wywołuje nie tylko uśmiech, wzruszenie czy wypieki u miliona kobiet, bo jest okrzyknięta najbardziej romantyczną w historii polskiego filmu.

Na zaproszenie Anety Lipińskiej, pomimo obowiązków rodzicielskich i mnóstwa zobowiązań zawodowych, pan Karol Strasburger znalazł czas, by przygotować specjalnie dla czytelników i przyjaciół Biblioteki w Kaliszu ten specjalny materiał. Dziękujemy za zaangażowanie, również i pani Małgorzacie Strasburger za życzliwość, ciepłe słowa i pomoc w realizacji nagrania. Ślemy do Państwa pozdrowienia i ponawiamy zaproszenie do Kalisza, gdyż o „Nocach i dniach” my, kaliszanie, możemy rozmawiać bez końca. Dla nas wszystkich już teraz wciąż „boski” Toliboski, posłuchajmy.

 

Banery/Logo