Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce. Zamknij

Miejska Biblioteka Publiczna im. Adama Asnyka w Kaliszu - Złote Pióro 9: „Na Ukrainie” - czy unikać tej formy?

Złote Pióro 9: „Na Ukrainie” - czy unikać tej formy?

Od lat z większością nazw krajów łączymy przyimek „w”, z kilkoma wyjątkami, gdzie używamy „na”.

Prof. Jan Miodek nieraz podkreślał w programie „Słownik polsko@polski”, że owo „na” odnosi się do krajów bliskich kulturowo czy historycznie. Chodzi tu o Litwę, Łotwę, Białoruś, Ukrainę, Węgry oraz Słowację - w tym ostatnim przypadku wskazywał na wariantywność. Dostrzegł, że w 2022 r. wiele redakcji zaczęło się pilnować, aby pisać i mówić „w Ukrainie”.

Gdyby trzymać się tej argumentacji, to nie widzę powodów, aby odchodzić od tradycyjnej formy „na Ukrainie”. 

Na naszym kanale Youtube pojawił się kiedyś film poświęcony Aleksandrze Dańczyszyn i m.in. jej utworowi „Ukrainie”:

na

w

 

 

W komentarzu napisałem m.in.:

Owszem, kiedyś Ukraina nie była odrębnym państwem, ale czy mówiąc „na Węgrzech” i „na Słowacji” umniejszamy suwerenność tych krajów? Nie, dziś to ma już wydźwięk bardziej pozytywny niż negatywny, gdyż podkreśla bliskość kulturową czy wspólną historię. Można więc uznać to nawet za wyróżnienie! Jak ktoś jeździ „na Chorwację” (choć to nie jest oficjalna forma), to ma raczej na myśli tę swojskość wakacyjnego celu, bo np. jedzie tam nie pierwszy raz (ja nie byłem), lecz bynajmniej nie ma zamiaru włączać tego kraju do Polski. Nie przeszkadzałoby mi, gdyby w innym języku o Polsce mówiło się „na”. Szacunek polegałby właśnie na uszanowaniu, że w nim występują akurat takie reguły gramatyczne. To przypomina anegdotę, jak rzekomo przed wojną rząd włoski apelował do polskiego o zamianę słowa Włochy na Italia, a nasz odpowiedział, żeby Włosi zmienili Polonia na Polska. Chyba za bardzo daliśmy się ponieść emocjom.

Owo „w” dziś ma być wyrazem dowartościowania. Tymczasem nie ma się o co obrażać, gdy ktoś mówi „na Ukrainie” czy „na Białorusi”, bo za tym nie kryją się złe intencje. (...) Jest „w Wielkopolsce”, „w Małopolsce”, ale „na Mazowszu”, „na Pomorzu”; w Kaliszu mamy: „na Winiarach”, ale „w Szczypiornie”, choć obie części miasta od dawna są w jego granicach. Taki się ukształtował zwyczaj i nie widzę tu problemu. Dziwi mnie zaś, że do elitarnego grona z „na” nie załapały się Czechy, choć Słowacji się „udało”, a były nie tak dawno jednym państwem. (...)

Króciutki wiersz można interpretować dwojako. Dla jednych będzie on jednoznaczną wskazówką, której formy używać, dla drugich graficznym przedstawieniem przez autorkę wyniku obserwacji panującego trendu językowego, bez narzucania czytelnikowi jedynej formy. (...)

Dodam, że owo „w Ukrainie”, choć strukturalnie poprawne, kojarzy mi się z poprawnością polityczną. Takie porównanie może zdziwić zwolenników przyimka „w”, a nawet nie spodobać im się, więc konieczne jest tu wyjaśnienie, dlaczego jedne nowości językowe przyswajam, a innych nie.

Moje skojarzenie wynika z tego, że o ile np. o feminatywy język często się upomina, widząc zapotrzebowanie na nie (Polacy, choć nie wszyscy, ale wielu, widzą potrzebę wypełnienia nimi luki w słownictwie, czegoś im brakuje w codziennej komunikacji), to wmawianie, iż świetnie funkcjonująca konstrukcja „na Ukrainie” nagle jest niedobra, nie przekonuje mnie. Przecież tyle lat nie budziła zastrzeżeń, forma z „w” była marginalna, a tu niemal z dnia na dzień mamy to zmienić? Dlaczego w takim razie „na Węgrzech” nie jest kontrowersyjne? („W Węgrzech” nie wchodziłoby w grę ze względu na trudną wymowę, ewentualnie „we Węgrzech”).

Jeśli dotychczas dostępne słownictwo nie jest wystarczające, to czuję potrzebę urozmaicenia go. W przypadku Ukrainy nie widzę zaś istotnych powodów do zmiany czegoś, co się sprawdza, gdyż nowa forma znacząco nie wzbogaca naszego języka, a nawet zubaża go o możliwość podkreślenia bliskości kulturowej wybranych państw. 

Popularny jest pogląd, aby zaakceptować zdanie obcokrajowców, prezentuje go np. dr hab. Mariusz Koper. Wielu Ukraińców ponoć nie lubi połączenia z „na”, gdyż ma skojarzenia z czasami Związku Radzieckiego. Z całym szacunkiem do gości z Ukrainy, Wasze zdanie może być opiniodawcze, natomiast za radą naszego wielkiego renesansowego poety Mikołaja Reja ostateczną decyzję pozostawiłbym jednak Polakom. To nie jest żaden wyraz wywyższania się, lecz chodzi o to, aby decydujące zdanie o gramatyce danego języka należało do obywateli tego kraju, w którym jest on językiem urzędowym. Polacy też nie mogą przecież zażądać sposobu określania Polski w innych językach - to nawiązanie do wspomnianej anegdoty z Włochami.

Drodzy Ukraińcy: mówimy „na Ukrainie”, bo taki jest nasz zwyczaj językowy, a nie z pogardy. Nie dopatrujcie się w tym złośliwości. Chciałbym, aby ten tekst rozwiał Wasze obawy co do właściwego sensu połączenia z „na”. Ważne, aby Ukraińcy uczący się polskiego byli uświadamiani, o co w tym chodzi. Polak mówiący „na Ukrainie” przy zdrowych zmysłach absolutnie nie ma zamiaru włączać Waszego kraju do Polski.

Czasem jednak da się namówić inne kraje do swoich propozycji, ale to musi odbyć się na zasadzie dialogu. Mistrzami dyplomacji w kwestiach językowych okazali się Czesi - nikogo nie zmuszając osiągnęli swoje. Przypomnę tu sytuację z 2016 r., kiedy do angielskiego wprowadzono nazwę „Czechia” (czyt. Czekia), którą można stosować zamiast „Czech Republic”. Zdarza się i tak, ale ja tu dostrzegam coś więcej niż uproszczenie, które było podawane jako główna przyczyna. Jedyny oficjalny termin określał nie tylko nazwę, ale i ustrój. A co by się stało, gdyby on się zmienił? Nagle trzeba by znaleźć nowe słowo. Zapotrzebowanie na nową formę więc było, nawet jeśli nie słychać o tym, aby Czesi chcieli wybrać króla. Takie rozwiązanie moim zdaniem jest bezpieczniejsze i zwyczajnie wygodniejsze (wyjeżdżając do jakiegoś państwa rzadko mówimy, że jedziemy do republiki czy monarchii + nazwa kraju), a czy Brytyjczycy będą używać go na co dzień, to inna sprawa. Tym bardziej, że:

Czeskie MSZ zastrzega, że nie będzie zmuszało nikogo do używania nowej nazwy, która - twierdzi resort - powinna naturalnie zakorzenić się z upływem czasu.

- To nie oznacza, że od tej chwili będziemy tę nazwę stosowali przy okazji wszystkich międzynarodowych spotkań (...) 1

Zmasowanych akcji propagandowych więc nie było. Po kilku latach można zauważyć wzrost frekwencji słowa „Czechia” na arenie międzynarodowej, zatem odbywa się to w sposób naturalny.

Mój pogląd nieco różni się od opinii Rady Języka Polskiego, która jednak zachęca do większego wsłuchania się w opinię obcokrajowców:

Biorąc pod uwagę szczególną sytuację i szczególne odczucia naszych ukraińskich przyjaciół, którzy wyrażenia na Ukrainiena Ukrainę często odbierają jako przejaw traktowania ich państwa jako niesuwerennego, Rada Języka Polskiego zachęca do szerokiego stosowania składni w Ukrainie i do Ukrainy i nie uznaje składni z na za jedyną poprawną (jak można przeczytać w drukowanych wydawnictwach poprawnościowych).

Nie ukrywa jednak, że w odniesieniu do m.in. Węgier czy Słowacji:

Takie połączenia [z przyimkiem w - dop. MG] można akceptować i dziś, choć obywatele tych państw na ogół nie protestują przeciw polskiemu przyimkowi na.

Ale - podobnie jak ja - podkreśla, że stosowanie przyimka „na” nie jest przejawem lekceważenia:

Jednocześnie prosimy naszych ukraińskich przyjaciół oraz wszystkich zwolenników rewolucyjnych zmian, by uszanowali zwyczaje językowe tych Polaków, którzy będą mówić na Ukrainie. Nie wyrażają w ten sposób lekceważenia.

Opinię tę szanuję, ale też zauważam, że została wydana w lipcu 2022 r., a więc jeszcze na fali emocji (przypomnę słowa „Biorąc pod uwagę szczególną sytuację (...)”), które dziś całkiem wprawdzie nie opadły, lecz możemy chyba już trochę inaczej podyskutować. Być może RJP chciała uznać argumenty każdej strony, widząc, jakie są nastroje. Z Czechią było inaczej - to przemyślane działanie, a nie pod chwilą nagłego wydarzenia. Oczywiście nie będę stawiał się ponad Radą, jedynie określiłem jednoznacznie, którą formę popieram. Wychodzę z założenia, że lepiej mieć wyraziste poglądy. 

Być może właśnie przez brak odwagi zajęcia jednoznacznego stanowiska orzeczenie RJP - nie da się ukryć - jest odbierane jako nieprzekonujące. Znalazłem obszerniejszą polemikę z nim, zostało nazwane przez autora manifestem - polecam artykuł Filipa Obary, który dopatruje się nawet przekroczenia kompetencji przez Radę, wskazując, że tłumaczenie się przed innymi narodami ze zwyczajów językowych Polaków nie należy do jej zadań. Ciekawy jest też tekst Łukasza Adamskiego. 

Przypominam, że niniejszy dział to tylko klub językowy, a nie ostateczna wyrocznia co do obowiązujących norm, więc zawarte tu opinie należy traktować jako analizę zjawisk. 

Gdybym mógł coś zmienić, to w gronie z „na” zamieniłbym Łotwę na Czechy, które są znacznie bliższe Polakom. Przypuszczam, że jednak nie bez znaczenia jest podobieństwo słów „Litwa” i „Łotwa” oraz ich bliskość geograficzna, stąd skłonność do ujednolicenia.

Różne przyimki w odniesieniu do poszczególnych krajów występują nie tylko w języku polskim, ale też np. w niemieckim. O takich sprawach decydują czynniki historyczno-kulturowe. Może niech więc wygra zwyczaj językowy Polaków, a nie odgórnie narzucane formy? Ostatnio obserwuję renesans użycia połączenia „na Ukrainie”.

W następnym artykule będzie mowa o państwach wyspiarskich, np. dlaczego mówimy na Islandii.

Marcin Galant

zlote.pioro@mbp.kalisz.pl

https://mbp.kalisz.pl/p,190,klub-milosnikow-polszczyzny-zlote-pioro#skip

___________________

https://tvn24.pl/swiat/czechia-to-nowa-oficjalna-nazwa-czech-ra657820-ls3185920, dostęp z 19.07.2024

Banery/Logo